Zapomniana kartka z życzeniami – historia Haliny Nowak
— Naprawdę nie musiałeś — powiedziałam, patrząc na Marka, który z niezdarną dumą stawiał na stole talerz z jajecznicą i kromką chleba. W jego oczach widziałam cień niepewności, jakby czekał na moją reakcję z dziecięcą nadzieją. — Dziś masz urodziny. Pomyślałem, że nie powinnaś stać przy garnkach w taki dzień — powtórzył, próbując się uśmiechnąć.
Przez chwilę milczałam, czując w gardle gulę. To był gest, którego się nie spodziewałam. Ale w głowie wciąż miałam obraz pustej skrzynki na listy i brak tej jednej rzeczy, na którą czekałam od rana — kartki z życzeniami od mojej córki, Magdy. Co roku przysyłała mi ją nawet wtedy, gdy była za granicą. Tym razem nie przyszła żadna wiadomość. Nawet SMS.
— Dziękuję, Marek — powiedziałam cicho i usiadłam do stołu. Próbowałam się uśmiechnąć, ale czułam, jak narasta we mnie rozczarowanie. Marek chyba to wyczuł, bo usiadł naprzeciwko i przez chwilę patrzył na mnie z troską.
— Coś się stało? — zapytał w końcu.
— Nie… Po prostu… — zawahałam się. — Myślałam, że Magda zadzwoni albo chociaż napisze.
Marek westchnął. — Wiesz, jak to jest. Praca, obowiązki… Pewnie zapomniała.
Te słowa zabolały mnie bardziej niż chciałam przyznać. Magda zawsze była moją dumą. Studiowała w Warszawie, potem wyjechała do Londynu. Zawsze mówiła, że rodzina jest najważniejsza. A teraz? Nawet nie pamięta o moich urodzinach?
Wieczorem siedziałam sama w salonie. Marek oglądał mecz w drugim pokoju. Próbowałam czytać książkę, ale litery rozmazywały mi się przed oczami. Wzięłam telefon do ręki i bezwiednie przeglądałam stare zdjęcia Magdy. Uśmiechnięta dziewczynka z warkoczykami, potem nastolatka na studniówce, a potem już dorosła kobieta na lotnisku, machająca mi na pożegnanie.
Nagle zadzwonił telefon. Serce mi zabiło mocniej — to była Magda.
— Cześć, mamo! Przepraszam, że tak późno… — jej głos był zmęczony i zdyszany.
— Myślałam już, że zapomniałaś… — powiedziałam z nutą żalu.
— Oj, mamo… Przepraszam cię. Miałam dzisiaj taki dzień w pracy… Szef kazał mi zostać po godzinach, a potem jeszcze zgubiłam portfel w metrze. Dopiero teraz wróciłam do domu.
Chciałam jej współczuć, ale poczułam się jeszcze bardziej samotna. — Rozumiem — powiedziałam chłodno.
— Wysłałam ci kartkę tydzień temu! Powinna już być… Może poczta zawiodła?
Poczułam ukłucie nadziei. Może rzeczywiście coś się stało po drodze? Ale zaraz potem ogarnęła mnie złość na samą siebie — czy naprawdę jedna kartka miała decydować o tym, czy czuję się kochana?
— Nie martw się już tą kartką — powiedziałam szybko. — Ważne, że zadzwoniłaś.
— Mamo… Jesteś zła?
Zawahałam się. — Nie wiem… Chyba trochę smutna.
Po rozmowie długo nie mogłam zasnąć. W głowie kłębiły mi się myśli: Czy naprawdę jestem już tylko dodatkiem do życia mojej córki? Czy Marek widzi we mnie tylko gospodynię domową? Czy to ja jestem winna temu oddaleniu?
Następnego dnia rano znalazłam Marka w kuchni. Siedział przy stole z kubkiem kawy i gazetą.
— Przepraszam za wczoraj — powiedziałam cicho.
Spojrzał na mnie zdziwiony. — Za co?
— Byłam niemiła. Wiem, że się starałeś.
Uśmiechnął się lekko i pogładził mnie po ręce. — Każdy czasem ma gorszy dzień.
W południe zadzwonił dzwonek do drzwi. Listonosz wręczył mi kopertę z londyńskim znaczkiem. Otworzyłam ją drżącymi rękami. W środku była kartka z napisem: „Najlepsze życzenia dla najlepszej mamy na świecie! Kocham Cię! Magda”.
Łzy napłynęły mi do oczu. Usiadłam na kanapie i długo patrzyłam na te kilka słów napisanych znajomym charakterem pisma. Poczułam ulgę i jednocześnie wstyd za swoje myśli z poprzedniego dnia.
Wieczorem zadzwoniłam do Magdy.
— Dostałam twoją kartkę — powiedziałam od razu.
— Naprawdę? Bałam się, że zginęła gdzieś po drodze!
— Dziękuję ci, kochanie… Przepraszam za wczorajszą rozmowę. Byłam rozczarowana i chyba trochę niesprawiedliwa wobec ciebie.
— Mamo, ja cię rozumiem… Też czasem czuję się samotna tutaj w Londynie.
Rozmawiałyśmy długo o wszystkim i o niczym. O pracy Magdy, o moich planach na ogród, o tym, jak bardzo brakuje nam wspólnych chwil.
Kiedy odłożyłam słuchawkę, poczułam się lżej. Zrozumiałam, że czasem drobne gesty mają ogromne znaczenie — ale jeszcze ważniejsze są szczere rozmowy i umiejętność wybaczania sobie nawzajem słabości.
Czy naprawdę tak trudno jest mówić bliskim o swoich uczuciach? Dlaczego tak często chowamy żal zamiast po prostu przytulić drugiego człowieka? Może warto czasem zatrzymać się i docenić to, co mamy – zanim będzie za późno.