Słowa, których nie powinno się słyszeć – Dziennik Wary Malinowskiej

Zatrzymałam samochód pod dobrze znanym domem i spojrzałam na zegarek. Trzydzieści minut za wcześnie – przyszło mi czekać. „Nic strasznego” – pomyślałam. „Moja teściowa zawsze się cieszy, gdy ją odwiedzam.” Poprawiłam włosy w lustrze wstecznym i wysiadłam, trzymając w ręce pudełko z tortem. Dzień był słoneczny, a powietrze pachniało kwitnącym bzem. Uśmiechnęłam się do siebie, próbując odpędzić resztki zmęczenia po ciężkim tygodniu w pracy.

Podchodząc do drzwi, usłyszałam znajome głosy. Zdziwiłam się – nie spodziewałam się, że mój mąż, Michał, będzie już u swojej mamy. Zatrzymałam się na schodach, nie chcąc przeszkadzać. Ale wtedy usłyszałam swoje imię.

– Wara nie może się dowiedzieć – powiedział Michał cicho, niemal szeptem. – Przynajmniej jeszcze nie teraz.

Serce mi zamarło. Przykleiłam się do ściany, czując jak tort drży w moich rękach.

– Michał, to nie jest w porządku – odpowiedziała teściowa, pani Halina, z wyraźnym napięciem w głosie. – Ona zasługuje na prawdę.

– Mamo, proszę cię… Jeszcze chwilę. Muszę to wszystko poukładać. Nie chcę jej ranić.

– Ale już ją ranisz – przerwała mu stanowczo. – Każdego dnia, kiedy milczysz.

Nie mogłam uwierzyć w to, co słyszę. O czym oni mówią? Co przede mną ukrywają? Przez chwilę miałam ochotę wejść i zażądać wyjaśnień, ale nogi miałam jak z waty. Stałam tam, jakby ktoś mnie przykleił do schodów.

– Michał… jeśli ona się dowie od kogoś innego…

– Nie dowie się – przerwał jej nerwowo. – Obiecuję ci.

Usłyszałam szelest krzeseł i kroki w stronę drzwi. Szybko cofnęłam się za róg domu, serce waliło mi jak oszalałe. Oddychałam płytko, próbując zebrać myśli. Oparłam się o ścianę i zamknęłam oczy. Przez głowę przelatywały mi najgorsze scenariusze: zdrada? Długi? Choroba? Coś z dziećmi?

W końcu zebrałam się w sobie i weszłam do środka z wymuszonym uśmiechem.

– Dzień dobry! – zawołałam radośnie, choć głos mi drżał.

Michał spojrzał na mnie zaskoczony, a potem szybko odwrócił wzrok. Pani Halina podeszła do mnie i ucałowała mnie w policzek, ale jej oczy były smutne.

– Wara, kochanie, jak dobrze cię widzieć! – powiedziała ciepło.

– Przepraszam, że tak wcześnie… – zaczęłam niezręcznie.

– Nic się nie stało – przerwał Michał szybko. – Właśnie rozmawialiśmy o… o remoncie łazienki.

Poczułam ukłucie w sercu. Kłamstwo było aż nazbyt oczywiste.

Przez cały obiad próbowałam zachowywać się normalnie, ale czułam się jak aktorka w kiepskim przedstawieniu. Michał był spięty, unikał mojego wzroku. Pani Halina co chwilę zerkała na mnie z troską.

Po obiedzie Michał wyszedł na chwilę do ogrodu zadzwonić do kogoś. Zostałyśmy same przy stole.

– Wara… – zaczęła teściowa niepewnie.

Spojrzałam na nią pytająco.

– Czy wszystko u was dobrze?

Zacisnęłam dłonie na filiżance.

– Myślę, że powinnaś zapytać Michała – odpowiedziałam cicho.

Pani Halina westchnęła ciężko.

– On cię bardzo kocha… Ale czasem ludzie robią głupie rzeczy ze strachu.

Nie odpowiedziałam. W głowie miałam mętlik. Pożegnałam się szybko i wróciłam do samochodu. Całą drogę do domu płakałam.

Wieczorem Michał próbował zachowywać się normalnie, ale ja już nie mogłam udawać.

– Michał – powiedziałam stanowczo – musimy porozmawiać.

Usiadł naprzeciwko mnie przy stole i spuścił wzrok.

– Wara… Ja…

– Co przede mną ukrywasz? – przerwałam mu drżącym głosem.

Milczał przez dłuższą chwilę. W końcu podniósł głowę i spojrzał mi prosto w oczy.

– Straciłem pracę dwa miesiące temu – powiedział cicho. – Nie chciałem ci mówić, bo myślałem, że szybko coś znajdę… Ale nic się nie udaje. Boję się o nasz dom, o kredyt… Bałem się cię zawieść.

Poczułam ulgę i jednocześnie gniew.

– Dlaczego mi nie powiedziałeś?! Myślisz, że nie jestem częścią tej rodziny? Że nie poradzimy sobie razem?

Michał spuścił głowę.

– Przepraszam… Chciałem ci oszczędzić stresu.

Popłakałam się znowu – tym razem ze złości i bezsilności.

– Najbardziej boli mnie to, że nie ufałeś mi na tyle, żeby powiedzieć prawdę.

Przez całą noc przewracałam się z boku na bok. Rano spojrzałam na Michała śpiącego obok i poczułam smutek zamiast miłości. Czy można odbudować zaufanie po takim kłamstwie? Czy rodzina to tylko wspólne zdjęcia na ścianie i udawanie przed innymi?

Może każdy z nas ma swoje tajemnice… Ale czy naprawdę warto je ukrywać przed najbliższymi?