Jak jedna decyzja rozbiła moją rodzinę – historia o winie, przebaczeniu i walce o siebie

– Nie wierzę ci, tato! – krzyknęłam, czując jak łzy palą mnie pod powiekami. Stałam w kuchni, ściskając w dłoni kubek z herbatą, który drżał tak mocno, że bałam się, że zaraz pęknie. Mama siedziała przy stole, skulona, z twarzą ukrytą w dłoniach. Ojciec patrzył na mnie z tym swoim zmęczonym wzrokiem, jakby chciał powiedzieć: „Nie rozumiesz, musiałem”.

Ale ja rozumiałam aż za dobrze. Właśnie dowiedziałam się, że przez ostatnie dwa lata miał romans z koleżanką z pracy. Wszystko wyszło na jaw przez przypadek – mama znalazła w jego telefonie wiadomości. Od tamtej chwili nasz dom zamienił się w pole bitwy.

Nazywam się Zuzanna Nowak i mam 21 lat. Mieszkam w bloku na warszawskim Ursynowie razem z mamą i młodszym bratem, Michałem. Ojciec wyprowadził się miesiąc temu do tej swojej „koleżanki”, a ja od tamtej pory nie potrafię sobie znaleźć miejsca. Każdy kąt tego mieszkania przypomina mi dzieciństwo – wspólne obiady, śmiech, nawet kłótnie o to, kto ma wynieść śmieci. Teraz wszystko jest inne. Mama chodzi po domu jak cień, Michał zamyka się w swoim pokoju i udaje, że go nie ma.

Najgorsze są wieczory. Siedzimy wtedy razem przy stole, próbując udawać normalność. Mama pyta:
– Zuzka, jadłaś coś?
– Nie jestem głodna – odpowiadam, choć burczy mi w brzuchu.
Michał nawet nie podnosi wzroku znad telefonu.

Czasem dzwoni ojciec. Odbieram niechętnie.
– Cześć, Zuza… Jak się trzymacie?
– Jak myślisz? – rzucam z goryczą.
– Chciałbym ci to wszystko wyjaśnić…
– Nie chcę słuchać twoich tłumaczeń.

Odkładam słuchawkę i czuję się jeszcze gorzej. Bo przecież kochałam go całe życie. Był moim bohaterem – zabierał mnie na rowerowe wycieczki do Lasu Kabackiego, uczył jeździć na łyżwach na Stegnach. Teraz nie potrafię nawet spojrzeć na jego zdjęcie bez poczucia zdrady.

Wszystko się posypało tuż przed moją maturą. Mama płakała nocami, Michał przestał chodzić na treningi piłki nożnej. Ja próbowałam być silna dla nich obu, ale w środku czułam się jak rozbita filiżanka – niby cała, ale każdy dotyk groził pęknięciem.

Znajomi pytali:
– Co u ciebie?
– Dobrze – kłamałam.
Bo jak powiedzieć komuś, że twój świat właśnie się zawalił?

Najbardziej bolało mnie to, że ojciec próbował wszystko racjonalizować. Mówił:
– Zuzka, między mną a twoją mamą od dawna się nie układało…
Ale przecież nie tak się rozwiązuje problemy! Czy naprawdę nie można było po prostu porozmawiać? Zamiast tego wybrał najgorszą możliwą drogę.

Mama zamknęła się w sobie. Przestała spotykać się z przyjaciółkami, rzuciła pracę na pół etatu i całymi dniami oglądała seriale. Czasem słyszałam ją w nocy, jak płacze do poduszki. Michał udawał twardziela, ale widziałam, jak ściska pięści, gdy ktoś wspomina o ojcu.

Pewnego dnia wróciłam do domu wcześniej i usłyszałam rozmowę mamy z babcią przez telefon:
– Nie wiem, mamo… Może powinnam była bardziej się starać? Może to moja wina?
Poczułam wtedy taki gniew! Jak mogła brać winę na siebie? To ojciec nas zostawił!

W końcu zebrałam się na odwagę i poszłam do niego. Mieszkał teraz w nowym bloku na Wilanowie – wszystko tam było sterylne i zimne. Jego nowa partnerka otworzyła drzwi i uśmiechnęła się sztucznie:
– Cześć, Zuzanno! Tata właśnie robi kawę.
Chciałam jej powiedzieć wszystko, co o niej myślę, ale ugryzłam się w język.

Usiedliśmy w kuchni. Ojciec wyglądał na starszego niż pamiętałam.
– Zuza… Wiem, że cię zawiodłem. Ale chciałbym być dalej częścią twojego życia.
– Nie wiem, czy potrafię ci wybaczyć – powiedziałam cicho.
– Rozumiem… Ale pamiętaj, że zawsze będę twoim ojcem.

Wyszłam stamtąd z jeszcze większym mętlikiem w głowie. Czy można kochać kogoś i jednocześnie go nienawidzić?

Czas mijał. Zdałam maturę, dostałam się na psychologię na UW. Mama powoli zaczęła wracać do życia – znalazła nową pracę w bibliotece osiedlowej. Michał wrócił na boisko. Ale ja ciągle czułam ten ciężar na sercu.

Któregoś dnia spotkałam ojca przypadkiem w metrze. Stał sam na peronie, wyglądał na zagubionego.
– Zuza! – zawołał.
Zatrzymałam się niepewnie.
– Może pójdziemy kiedyś na kawę? Pogadać?
Patrzyłam na niego długo. Widziałam w jego oczach żal i tęsknotę.
– Może kiedyś… – odpowiedziałam i odeszłam.

Dziś wiem jedno: życie nigdy nie jest czarno-białe. Każdy niesie swój ból i swoje winy. Ale czy można naprawdę wybaczyć komuś, kto rozbił twoją rodzinę? Czy czas leczy wszystkie rany? A może są takie blizny, które zostają już na zawsze?