Mieszkanie, czyli Opowieść o Rodzinie: Historia Jagody i Jej Tajemnic

Drzwi do naszego mieszkania skrzypią tak głośno, że nie da się wejść niezauważenie. Każdy powrót do domu to jak wejście na scenę, na której czeka już publiczność – moja mama, pani Ewa, z wiecznie zmarszczonym czołem i oczami, które widzą wszystko. Dziś jednak próbuję być cicho jak mysz. W jednej ręce ściskam dziennik, w drugiej klucz, który obracam nerwowo. „Jagoda, jesteś już?” – słyszę jej głos z kuchni. Zamarzam. Chciałabym odpowiedzieć spokojnie, ale głos więźnie mi w gardle.

– Tak, mamo – mówię cicho i próbuję prześlizgnąć się do swojego pokoju.

– Chodź tu na chwilę! – jej ton nie znosi sprzeciwu.

Staję w progu kuchni. Mama stoi przy zlewie, myje naczynia po obiedzie. W powietrzu unosi się zapach smażonej cebuli i czegoś przypalonego. Patrzy na mnie uważnie.

– Coś się stało w szkole? – pyta nagle.

– Nie… wszystko w porządku – kłamię, spuszczając wzrok.

Czuję, jak dziennik parzy mnie w rękę. Muszę go gdzieś schować. Może pod poduszką? Ale mama zawsze ścieli łóżko, znajdzie go od razu. Może w szafie? Ale tam zagląda jeszcze częściej. W naszym dwupokojowym mieszkaniu nie ma miejsca na tajemnice.

– Jagoda, pokaż dziennik – mówi nagle mama.

Zamieram. Skąd ona wie? Czy nauczycielka już dzwoniła? A może to tylko matczyna intuicja? Wyciągam zeszyt z plecaka i podaję jej drżącą ręką.

Otwiera go na ostatniej stronie. Widzi jedynkę z matematyki i podpis nauczycielki: „Brak pracy domowej”.

– Ile razy mam ci powtarzać, że musisz się uczyć? – jej głos drży ze złości i rozczarowania.

– Przepraszam… – szepczę.

– Przepraszasz już trzeci raz w tym tygodniu! – krzyczy. – Myślisz, że ja nie mam innych problemów? Ojciec odszedł, wszystko jest na mojej głowie! Chcesz skończyć jak on?

Te słowa bolą bardziej niż jedynka. Ojciec odszedł dwa lata temu. Zostawił nas z kredytem na mieszkanie i stertą niezapłaconych rachunków. Mama od tamtej pory jest jak cień samej siebie – zmęczona, rozdrażniona, czasem płacze po nocach, myśląc, że nie słyszę.

– Nie chcę cię zawieść… – próbuję się tłumaczyć.

– To zacznij się starać! – rzuca dziennik na stół i wychodzi z kuchni.

Zostaję sama. W uszach dzwoni mi jej krzyk. Czuję się winna i bezradna. Wiem, że nie jestem idealną córką, ale czy ona jest idealną matką?

Wieczorem siedzę w swoim pokoju i patrzę przez okno na blok naprzeciwko. Widać tam inne rodziny – ktoś gotuje kolację, ktoś ogląda telewizję, dzieci śmieją się przy stole. U nas śmiech dawno ucichł. Zamiast niego są tylko pretensje i milczenie.

Nagle do pokoju wchodzi mój młodszy brat, Michałek. Ma siedem lat i wielkie niebieskie oczy.

– Jagoda, mama płacze w łazience – mówi cicho.

Serce mi się ściska. Idę do łazienki i słyszę stłumione szlochy zza drzwi. Przez chwilę stoję niezdecydowana, potem delikatnie pukam.

– Mamo…

– Daj mi spokój! – odpowiada przez łzy.

Wracam do pokoju i przytulam Michałka. On też czuje napięcie w domu. Odkąd tata odszedł, wszystko się zmieniło. Mama pracuje po godzinach jako kasjerka w Biedronce, a ja staram się opiekować bratem i ogarniać szkołę. Czasem mam ochotę po prostu uciec – gdziekolwiek, byle dalej od tego mieszkania pełnego smutku.

Następnego dnia w szkole nie mogę się skupić. Nauczycielka matematyki patrzy na mnie surowo.

– Jagoda, czy ty w ogóle rozumiesz to zadanie?

Kręcę głową.

– Może ktoś ci pomoże w domu?

Chciałabym powiedzieć prawdę: że w domu nie ma nikogo, kto mógłby mi pomóc. Mama nie zna się na matematyce, a tata… tata już nie istnieje w naszym życiu.

Po lekcjach idę do biblioteki. Tam spotykam Olgę – koleżankę z klasy. Siadamy razem przy stoliku.

– Coś się stało? Wyglądasz na przygnębioną – pyta.

Opowiadam jej wszystko: o jedynce, o mamie, o tym, jak trudno jest żyć w domu pełnym kłótni i niedopowiedzeń.

– U mnie też nie jest łatwo – mówi Olga cicho. – Mój tata pije i często krzyczy na mamę…

Patrzymy na siebie ze zrozumieniem. Może nie jestem sama ze swoimi problemami?

Wieczorem próbuję porozmawiać z mamą. Siedzi przy stole z głową opartą na dłoniach.

– Mamo… przepraszam za wszystko. Wiem, że ci ciężko…

Patrzy na mnie zmęczonym wzrokiem.

– Ja też przepraszam, Jagoda… Czasem mam wrażenie, że wszystko wymyka mi się spod kontroli…

Przez chwilę siedzimy w ciszy. Michałek przychodzi i siada nam na kolanach. Po raz pierwszy od dawna czuję ciepło rodzinnego uścisku.

Ale wiem, że to tylko chwila ulgi. Jutro znów wrócą problemy: rachunki do zapłacenia, praca domowa do odrobienia, strach przed kolejną jedynką i kolejną kłótnią.

Czasem zastanawiam się: czy to mieszkanie to nasza twierdza czy więzienie? Czy jeszcze kiedyś będziemy szczęśliwi jak dawniej? Może każdy dom ma swoje tajemnice i smutki… Ale czy można je przezwyciężyć razem?