Nieznany List – Tajemnica z Strychu, która Zmieniła Moje Życie

– Kinga, chodź tu na chwilę! – zawołałem, trzymając w ręku pożółkłą kopertę. Moje palce drżały, choć przecież nie pierwszy raz przeglądałem stare rzeczy na strychu. Ale ten list… coś było w nim niepokojącego. Nie mój charakter pisma, dziwny adres: Zalesie, ulica Leśna 7. Znaczek nietknięty, jakby ktoś nigdy nie odważył się wysłać tej wiadomości w świat.

Kinga weszła powoli, z lekkim uśmiechem na twarzy. – Pamiętam, jak często pisałeś listy do mamy – powiedziała cicho, patrząc na mnie z czułością i lekkim smutkiem. Ostatnio coraz częściej widzę w jej oczach troskę. Może to przez te nowe zmarszczki na mojej twarzy? A może przez to, że od śmierci żony jestem inny – zamknięty, rozkojarzony, nieobecny.

– Tak, ale ten nie jest mój – odpowiedziałem. – Spójrz na adres. Znasz kogoś z Zalesia? Przecież nigdy tam nie byliśmy, nie mieliśmy tam rodziny.

Kinga pokręciła głową. – Może to pomyłka? Albo ktoś zostawił go tu przed nami?

Wiedziałem jednak, że to niemożliwe. Ten dom był w naszej rodzinie od pokoleń. Każdy kąt znałem na pamięć. A jednak…

Usiadłem na starym kufrze i zacząłem czytać list na głos:

„Droga Anno,
Nie wiem, czy kiedykolwiek znajdziesz ten list. Nie wiem nawet, czy powinnam go wysłać. Ale musisz wiedzieć prawdę. To nie twoja wina. To ja podjęłam decyzję i muszę z nią żyć do końca swoich dni. Jeśli kiedyś wrócisz do Zalesia, znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania.
Zawsze Twoja,
Maria”

Głos mi się załamał przy ostatnich słowach. Kinga patrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami.

– Kim była Maria? – zapytała szeptem.

– Nie wiem… – odpowiedziałem szczerze. – Ale imię Anna… To imię mojej matki.

W tym momencie poczułem, jakby cały świat się zatrzymał. Przez chwilę słyszałem tylko bicie własnego serca i szum w uszach. Czy to możliwe, że moja matka miała jakąś tajemnicę? Że była związana z kimś z Zalesia?

Kinga usiadła obok mnie i delikatnie położyła dłoń na moim ramieniu.

– Może powinniśmy pojechać do Zalesia? – zaproponowała.

Pokręciłem głową. – Po co rozdrapywać stare rany? Moja matka już nie żyje. Co nam to da?

Ale tej nocy nie mogłem zasnąć. W głowie kłębiły mi się wspomnienia z dzieciństwa: matka płacząca po nocach, szeptane rozmowy przez telefon, dziwne wizyty nieznajomych kobiet… Czyżby całe moje życie było oparte na kłamstwie?

Następnego dnia Kinga przyszła do mnie z kubkiem kawy.

– Tato, wiem, że boisz się prawdy. Ale może właśnie jej potrzebujesz? Może wszyscy jej potrzebujemy?

Spojrzałem na nią długo. W jej oczach widziałem determinację i troskę. Była taka podobna do swojej babci…

Zdecydowaliśmy się pojechać do Zalesia.

Podróż była długa i pełna milczenia. Każde z nas pogrążone było we własnych myślach. Gdy dotarliśmy na miejsce, miasteczko wydawało się wymarłe. Stare domy, puste ulice, cisza przerywana tylko śpiewem ptaków.

Ulica Leśna 7 okazała się być małym, drewnianym domkiem otoczonym dzikim ogrodem. Zapukałem niepewnie do drzwi. Otworzyła je starsza kobieta o siwych włosach i przenikliwym spojrzeniu.

– Dzień dobry… Szukamy informacji o Marii…

Kobieta spojrzała na mnie uważnie.

– Maria nie żyje od piętnastu lat – powiedziała cicho. – Kim pan jest?

Przedstawiłem się i opowiedziałem o liście znalezionym na strychu.

Kobieta zaprosiła nas do środka. W powietrzu unosił się zapach starego drewna i lawendy.

– Maria była moją siostrą – zaczęła opowieść kobieta, która przedstawiła się jako Helena. – Byłyście z Anną nierozłączne w dzieciństwie… Ale potem coś się stało. Pokłóciły się o mężczyznę…

Poczułem ukłucie w sercu.

– O mojego ojca? – zapytałem drżącym głosem.

Helena skinęła głową.

– Maria kochała go od zawsze. Ale on wybrał Annę. Maria nigdy jej tego nie wybaczyła…

W pokoju zapadła cisza. Kinga ścisnęła moją dłoń.

– A ten list? – zapytałem cicho.

Helena westchnęła ciężko.

– Maria chciała się pogodzić z Anną przed śmiercią… Ale nigdy nie miała odwagi wysłać tego listu. Bała się odrzucenia.

Wyszedłem z domu Marii z ciężkim sercem. Przez całą drogę powrotną milczałem. W głowie miałem tylko jedno pytanie: ile jeszcze tajemnic kryje moja rodzina?

Wieczorem usiadłem przy oknie i patrzyłem na zachód słońca nad Warszawą. Kinga usiadła obok mnie.

– Tato… Myślisz, że gdyby Maria i Anna porozmawiały wtedy szczerze, wszystko potoczyłoby się inaczej?

Nie odpowiedziałem od razu. W końcu powiedziałem:

– Czasem jedna niewysłana wiadomość może zmienić całe życie…

Czy warto bać się prawdy? Czy lepiej żyć w niewiedzy? Może każdy z nas nosi w sobie taki niewysłany list…