Oczy dawnej przyjaźni – historia spotkania, które zmienia wszystko

Ostry hamulec autobusu omal nie zwalił mnie z nóg. Wytarty niebieski płaszcz, który miałam na sobie, ślizgał się po metalowej rurce, a ja desperacko próbowałam utrzymać równowagę. Ledwie zdążyłam złapać się poręczy, zanim upadłabym na kolana sąsiadce. W ostatniej chwili, skulona ze wstydu, podniosłam wzrok – i zamarłam.

— Walusia?… — wyszeptałam, wpatrując się w znajome rysy twarzy kobiety, na którą prawie się przewróciłam.

Kobieta spojrzała na mnie zaskoczona. Przez sekundę widziałam w jej oczach cień dawnych lat – błysk, który znałam z dzieciństwa. Potem jej twarz stężała.

— Anka? — odpowiedziała cicho, jakby nie wierzyła, że to naprawdę ja.

W autobusie zapadła niezręczna cisza. Ludzie patrzyli na nas z ciekawością, ale dla mnie świat przestał istnieć. Przez głowę przetoczyła mi się lawina wspomnień: nasze wspólne zabawy w ogrodzie dziadków w Siedlcach, pierwsze sekrety szeptane pod kołdrą, łzy po kłótniach i śmiech po pogodzeniu się. I ten jeden dzień, który wszystko zmienił.

— Przepraszam… — wymamrotałam, cofając się o krok.

Walusia odwróciła wzrok. Jej dłonie zacisnęły się na torebce tak mocno, że pobielały knykcie. Przez chwilę miałam ochotę uciec na najbliższym przystanku, ale coś mnie powstrzymało. Może to był głos sumienia, może tęsknota za tym, co straciłam.

— Możemy… porozmawiać? — zapytałam niepewnie.

Walusia skinęła głową. Wysiadłyśmy razem na następnym przystanku. Szłyśmy obok siebie w milczeniu, mijając szare bloki i kałuże odbijające brudne niebo Warszawy. Czułam się jak dziecko, które zgubiło się w tłumie dorosłych.

W końcu zatrzymałyśmy się pod starą kamienicą przy ulicy Grochowskiej. Walusia spojrzała na mnie z ukosa.

— Myślałam, że już nigdy cię nie zobaczę — powiedziała cicho.

— Ja też… — odpowiedziałam i nagle poczułam gulę w gardle.

Przez chwilę patrzyłyśmy na siebie w milczeniu. W jej oczach widziałam ból i rozczarowanie. Wiedziałam, że muszę powiedzieć prawdę.

— Waluś… Przepraszam za tamten dzień. Za to, że cię zostawiłam wtedy samej z mamą. Bałam się… Nie wiedziałam, jak ci pomóc.

Walusia odwróciła głowę.

— Ty zawsze uciekałaś, Anka. Nawet wtedy, gdy najbardziej cię potrzebowałam.

Zacisnęłam dłonie na pasku torebki. Przypomniałam sobie tamtą noc sprzed lat: mama Walusi leżała w szpitalu po kolejnym ataku serca, a ja zamiast zostać z nią i wspierać ją w tej najtrudniejszej chwili – uciekłam do własnego domu, tłumacząc się nauką do matury. Byłam tchórzem.

— Wiem… — wyszeptałam. — Ale przez te wszystkie lata myślałam o tobie. Chciałam napisać, zadzwonić… Ale nie miałam odwagi.

Walusia westchnęła ciężko.

— Po śmierci mamy wszystko się posypało. Ojciec zaczął pić jeszcze więcej. Musiałam rzucić studia i iść do pracy w sklepie mięsnym. A ty? Skończyłaś prawo, masz rodzinę?

Poczułam ukłucie wstydu.

— Skończyłam studia… Ale rodziny nie mam. Rozwiodłam się dwa lata temu. Zostałam sama z synem.

Walusia spojrzała na mnie uważnie.

— To dziwne… Myślałam zawsze, że to ty będziesz miała wszystko poukładane.

Uśmiechnęłam się smutno.

— Życie rzadko układa się tak, jak planujemy.

Przez chwilę milczałyśmy. W powietrzu wisiało napięcie – mieszanka żalu i nadziei.

— Wiesz… — zaczęła Walusia niepewnie — czasem myślę, że gdybyś wtedy została ze mną… Może wszystko potoczyłoby się inaczej?

Zadrżałam. Ile razy sama zadawałam sobie to pytanie? Ile razy budziłam się w nocy z poczuciem winy?

— Może… Ale może też byłoby jeszcze gorzej? Może obie byśmy się pogubiły?

Walusia wzruszyła ramionami.

— Może…

Patrzyłyśmy na siebie przez długą chwilę. W jej oczach zobaczyłam łzy – i coś jeszcze: cień dawnej bliskości.

— Chciałabym spróbować jeszcze raz — powiedziałam cicho. — Odbudować to, co straciłyśmy. Jeśli tylko chcesz…

Walusia milczała przez moment, potem skinęła głową.

— Dobrze… Ale musisz mi obiecać jedno: już nigdy nie uciekaj.

Poczułam łzy pod powiekami.

— Obiecuję.

Objęłyśmy się nieporadnie – dwie dorosłe kobiety na zatłoczonym chodniku, próbujące posklejać rozbite kawałki dawnych lat.

Wieczorem długo nie mogłam zasnąć. Wpatrywałam się w sufit i myślałam o tym spotkaniu. Czy można naprawić błędy przeszłości? Czy przyjaźń jest silniejsza niż czas i ból? Może każdy zasługuje na drugą szansę – nawet jeśli sam przez lata nie potrafił jej sobie dać.