Wróciłam do domu rodziców po zdradzie męża. Skrywam sekret, który może wszystko zmienić…

— Marto, ile jeszcze będziesz tak siedzieć w tym pokoju? — głos mamy przeszył ciszę jak nóż. Siedziałam na łóżku w moim dawnym pokoju, patrząc w okno na ogród, który kiedyś wydawał mi się całym światem. Teraz był tylko tłem dla mojej rozpaczy.

Nie odpowiedziałam. W gardle miałam gulę, a serce waliło jak oszalałe. Wciąż słyszałam w głowie słowa mojego męża, Pawła: „To był tylko jeden raz, Marta. To nic nie znaczyło.” Kłamstwo. W jego oczach widziałam, że znaczyło wszystko. Zdrada bolała bardziej niż cokolwiek, czego doświadczyłam.

Mama weszła do pokoju, usiadła obok mnie i ujęła moją dłoń. — Kochanie, musisz coś z tym zrobić. Nie możesz tu wiecznie siedzieć i płakać. — Jej głos był łagodny, ale czułam w nim nutę zniecierpliwienia.

— Mamo, ja… ja nie wiem, co mam robić — wyszeptałam. Nie mogłam jej powiedzieć wszystkiego. Jeszcze nie teraz.

Ojciec unikał rozmów. Chodził po domu ciężkim krokiem, trzaskał drzwiami i wzdychał głośno, gdy myślał, że nie słyszę. Wiedziałam, że jest zły — na Pawła, na mnie, na całą sytuację. Ale najbardziej bolało mnie to, że nie potrafił mnie przytulić jak kiedyś.

Wieczorem usłyszałam rozmowę rodziców przez cienką ścianę:

— Zostaw ją, Zbyszek. Musi sama dojrzeć do decyzji.
— Ale ile to potrwa? Przecież nie możemy jej trzymać pod kloszem całe życie!
— Ona jest w rozsypce. Daj jej czas.

Zacisnęłam pięści. Chciałam krzyczeć, że nie jestem dzieckiem, ale prawda była taka, że czułam się jak mała dziewczynka zagubiona w wielkim świecie dorosłych problemów.

Najgorsze było to, że nikt nie wiedział o mojej ciąży. Drugi miesiąc. Każdego ranka budziłam się z mdłościami i strachem. Co będzie dalej? Czy powinnam powiedzieć Pawłowi? A może lepiej ukryć to przed wszystkimi?

Telefon Pawła dzwonił codziennie. Najpierw nie odbierałam. Potem zaczęły przychodzić SMS-y:

„Marta, proszę, odezwij się.”
„Musimy porozmawiać.”
„Tęsknię za tobą i za Mają.”

Maja — nasza czteroletnia córeczka — była jedynym światłem w tym tunelu rozpaczy. Patrzyła na mnie wielkimi oczami i pytała: — Mamusiu, kiedy wrócimy do domu?

Nie wiedziałam, co jej odpowiedzieć.

Pewnego popołudnia przyszła do mnie siostra, Anka. Usiadła na łóżku i spojrzała mi prosto w oczy:

— Marta, co się z tobą dzieje? Wiem, że coś ukrywasz.

Zamarłam. Przez chwilę miałam ochotę wykrzyczeć całą prawdę, ale słowa ugrzęzły mi w gardle.

— Nic… Po prostu jestem zmęczona — skłamałam.

Anka pokręciła głową.

— Nie wierzę ci. Zawsze byłaś silna. Teraz wyglądasz jak cień samej siebie.

Wybuchłam płaczem. Anka objęła mnie mocno i pozwoliła mi się wypłakać.

— Boję się — wyszeptałam w końcu. — Boję się wrócić do Pawła. Boję się zostać sama. Boję się powiedzieć wszystkim prawdę.

— Jaką prawdę?

Spojrzałam na nią niepewnie. W końcu zdecydowałam się powiedzieć:

— Jestem w ciąży.

Anka zamarła na chwilę, a potem przytuliła mnie jeszcze mocniej.

— Marta… To zmienia wszystko.

— Wiem — szepnęłam przez łzy.

Od tego dnia Anka była moim wsparciem. Pomagała mi ukrywać mdłości przed rodzicami, przynosiła herbatki z imbirem i pilnowała, żebym jadła regularnie.

Ale presja rosła z każdym dniem. Mama coraz częściej pytała o moje plany:

— Musisz wrócić do pracy. Maja potrzebuje stabilizacji. Nie możesz wiecznie uciekać.

Ojciec był coraz bardziej oschły:

— Paweł cię skrzywdził, ale to nie znaczy, że możesz tu siedzieć bez końca.

Czułam się jak intruz we własnym domu.

Pewnego wieczoru Paweł przyszedł pod dom rodziców. Stał pod bramą i dzwonił na mój telefon.

— Marta! Proszę cię! Porozmawiajmy! — wołał rozpaczliwie.

Rodzice patrzyli na mnie pytająco.

— Idź do niego — powiedziała mama cicho.

Wyszłam na podwórko drżąc na całym ciele.

— Marta… Ja wiem, że zawaliłem wszystko. Ale kocham cię. Kocham Maję. Proszę cię… wróć do domu — mówił Paweł ze łzami w oczach.

Patrzyłam na niego długo w milczeniu.

— Jest jeszcze coś… — zaczęłam niepewnie. — Jestem w ciąży.

Paweł zbladł i przez chwilę wydawało mi się, że zaraz upadnie na kolana.

— Naprawdę? Marta… To cudownie! Proszę cię… daj mi szansę wszystko naprawić!

Nie odpowiedziałam od razu. Wróciłam do domu i zamknęłam się w pokoju.

Całą noc nie spałam. Myślałam o tym, co zrobić: czy wrócić do Pawła i spróbować odbudować nasze życie? Czy zostać u rodziców i wychowywać dzieci sama?

Rano spojrzałam w lustro na swoje zapuchnięte oczy i zapytałam siebie: Czy można wybaczyć zdradę dla dobra dzieci? Czy lepiej być samotną matką niż żyć z kimś, kto raz już zawiódł?

A wy… co byście zrobili na moim miejscu?