„Niekończąca się Debata: Ile Czasu Powinniśmy Spędzać na Świeżym Powietrzu z Dziećmi?”
Czasami zastanawiam się, ile czasu powinniśmy naprawdę spędzać na świeżym powietrzu z dziećmi. Dziś w końcu zdecydowaliśmy się na wyjście na plac zabaw, które odkładaliśmy od tygodni. Droga z naszego domu na plac zabaw to zaledwie 20 minut spacerem, ale zawsze znajdowało się coś, co nas powstrzymywało. Praca, obowiązki domowe, a czasem po prostu zmęczenie.
„Mamo, kiedy pójdziemy na plac zabaw?” – pytała mnie Zosia niemal codziennie. Jej oczy błyszczały nadzieją, a ja czułam ukłucie winy za każdym razem, gdy odpowiadałam: „Może jutro, kochanie”.
Dziś jednak postanowiłam, że nie będzie więcej wymówek. Słońce świeciło jasno, a powietrze było rześkie. Idealny dzień na spacer. Zosia była w siódmym niebie, gdy tylko usłyszała, że naprawdę idziemy. „Naprawdę? Dzisiaj?” – zapytała z niedowierzaniem.
„Tak, dzisiaj” – odpowiedziałam z uśmiechem.
Wyszliśmy z domu, a Zosia biegła przodem, pełna energii i radości. Ja szłam za nią, starając się nadążyć. Po drodze mijaliśmy sąsiadów, którzy pozdrawiali nas z uśmiechem. „Piękny dzień na spacer!” – krzyknął pan Kowalski z drugiej strony ulicy.
„Tak, w końcu się udało” – odpowiedziałam, choć w głębi duszy czułam niepokój. Czy naprawdę robię wystarczająco dużo dla Zosi? Czy te sporadyczne wyjścia wystarczą?
Gdy dotarliśmy na plac zabaw, Zosia od razu pobiegła do huśtawek. Jej śmiech był zaraźliwy, a ja usiadłam na ławce, obserwując ją z daleka. Inne dzieci bawiły się wokół niej, a ja zastanawiałam się, jak często ich rodzice przyprowadzają je tutaj.
„Cześć! Dawno cię tu nie widziałam” – usłyszałam głos obok siebie. To była Ania, mama jednego z kolegów Zosi.
„Tak, jakoś zawsze coś wypadało” – odpowiedziałam z wymuszonym uśmiechem.
„Wiesz, staram się przychodzić tu z Kubą przynajmniej raz w tygodniu. To dla niego ważne” – powiedziała Ania.
Poczułam się jeszcze gorzej. Czy naprawdę zaniedbuję Zosię? Czy te wszystkie wymówki były warte jej radości?
Zosia bawiła się świetnie, ale czas mijał szybko. Nagle niebo zaczęło się chmurzyć, a wiatr przybrał na sile. „Mamo, chyba będzie padać” – powiedziała Zosia, patrząc w górę.
„Chyba masz rację. Chodźmy do domu” – odpowiedziałam.
Zosia nie protestowała. W drodze powrotnej zaczęło kropić, a my przyspieszyliśmy kroku. Gdy dotarliśmy do domu, deszcz lał już strumieniami.
Zosia była zmęczona i szybko zasnęła po powrocie. Ja jednak nie mogłam zasnąć. Myśli krążyły mi po głowie. Czy naprawdę robię wszystko, co mogę? Czy te sporadyczne wyjścia wystarczą? Może powinnam częściej znajdować czas na takie chwile.
Następnego dnia obudziłam się z postanowieniem, że muszę coś zmienić. Ale życie znów rzuciło mi kłody pod nogi – praca, obowiązki domowe i inne sprawy znów wzięły górę. I tak kolejny dzień minął bez wyjścia na świeże powietrze.