„Nie Mogę Zrozumieć: Czy Tomek Jest Skąpy, Czy Po Prostu Nieświadomy Ile Wydaję na Zakupy?”

Mam na imię Klara i od kilku lat mieszkam z Tomkiem w małym mieszkaniu w centrum Warszawy. Nasze życie toczy się w miarę spokojnie, ale jest jedna rzecz, która nie daje mi spokoju. Tomek nigdy nie wydaje pieniędzy na zakupy spożywcze. Przez cały ten czas kupił chleb tylko dwa razy i mleko raz. I zrobił to tylko dlatego, że go o to poprosiłam.

Zawsze myślałam, że w związku powinniśmy dzielić się obowiązkami i wydatkami. Ale z Tomkiem to wygląda inaczej. Każdego tygodnia robię listę zakupów, planuję posiłki i spędzam godziny w sklepie, wybierając najlepsze produkty w najlepszych cenach. A potem wracam do domu z torbami pełnymi jedzenia, które on zjada bez zastanowienia.

Pewnego dnia, po szczególnie męczącym dniu w pracy, postanowiłam porozmawiać z nim o tym problemie. Siedzieliśmy przy stole w kuchni, a ja zaczęłam rozmowę.

„Tomek, musimy porozmawiać o zakupach,” powiedziałam, starając się brzmieć spokojnie.

„Co masz na myśli?” zapytał, nie odrywając wzroku od telefonu.

„Chodzi o to, że nigdy nie pomagasz mi z zakupami. Wszystko spada na mnie.”

„Przecież czasem coś kupuję,” odpowiedział obronnie.

„Tak, ale tylko wtedy, gdy cię o to poproszę. To nie jest fair.”

Tomek wzruszył ramionami i wrócił do przeglądania internetu. Czułam się zignorowana i niedoceniona. Czy naprawdę nie rozumie, ile wysiłku wkładam w to, by nasz dom funkcjonował?

Zaczęłam się zastanawiać, czy Tomek jest po prostu skąpy, czy może naprawdę nie zdaje sobie sprawy z tego, ile kosztuje życie. Może nigdy nie musiał się tym przejmować? Może jego rodzice zawsze wszystko za niego robili?

Kilka dni później postanowiłam dać mu szansę. Poprosiłam go, żeby zrobił zakupy na weekend.

„Tomek, mogłabym cię prosić, żebyś tym razem zrobił zakupy? Mam dużo pracy i nie dam rady.”

Spojrzał na mnie z lekkim zdziwieniem, ale zgodził się.

Kiedy wrócił ze sklepu, zobaczyłam, że kupił tylko kilka podstawowych produktów: chleb, mleko i masło. Żadnych warzyw, owoców ani mięsa. Byłam rozczarowana.

„Tomek, to nie wystarczy na cały weekend,” powiedziałam zrezygnowana.

„Nie wiedziałem, co jeszcze kupić,” odpowiedział bezradnie.

Zrozumiałam wtedy, że nasz problem nie polega tylko na skąpstwie czy nieświadomości. To coś głębszego. Tomek po prostu nie czuje potrzeby angażowania się w nasze wspólne życie na takim poziomie, jakiego bym oczekiwała.

Czas mijał, a ja coraz bardziej czułam się zmęczona i sfrustrowana. Nasze rozmowy na ten temat kończyły się zawsze tak samo – obietnicami bez pokrycia i moim poczuciem osamotnienia.

Nie wiem, jak długo jeszcze dam radę tak żyć. Może kiedyś Tomek zrozumie, ile dla nas robię. A może nigdy się to nie stanie.