„Moja Teściowa Traktuje Mnie Jak Służącą: Twierdzi, że Mam Szczęście, Że Mam Dom do Sprzątania”

Moja teściowa, Anna, zawsze była osobą, która potrafiła postawić na swoim. Kiedy po raz pierwszy ją poznałam, wydawała się miła i serdeczna. Jednak z czasem zaczęłam dostrzegać jej prawdziwe oblicze. Mój mąż, Piotr, jest jej jedynym synem i zawsze był jej oczkiem w głowie. „Piotruś to, Piotruś tamto” – słyszałam to niemal codziennie.

Kiedy się pobraliśmy, Anna zaczęła coraz częściej nas odwiedzać. Na początku myślałam, że to miłe, że chce być blisko rodziny. Ale szybko zrozumiałam, że jej wizyty mają inny cel. „Kasia, dlaczego te okna są takie brudne?” – pytała z uśmiechem, który nie sięgał oczu. „Powinnaś być wdzięczna, że masz dom do sprzątania.”

Z czasem jej komentarze stawały się coraz bardziej złośliwe. „Kasia, nie sądzisz, że powinnaś schudnąć? Piotruś zasługuje na piękną żonę.” Czułam się jak służąca we własnym domu. Piotr nigdy nie stawał po mojej stronie. „Ona po prostu tak ma” – mówił, wzruszając ramionami.

Pewnego dnia, kiedy byłam w kuchni, Anna przyszła bez zapowiedzi. „Kasia, zrobiłam ci listę rzeczy do zrobienia” – powiedziała, wręczając mi kartkę papieru. Spojrzałam na nią z niedowierzaniem. „Anna, nie jestem twoją służącą” – odpowiedziałam stanowczo.

„Nie bądź śmieszna” – zaśmiała się. „Powinnaś być wdzięczna, że masz kogoś, kto cię prowadzi.” Czułam, jak łzy napływają mi do oczu. Byłam zmęczona ciągłym udowadnianiem swojej wartości.

Wieczorem próbowałam porozmawiać z Piotrem. „Musisz coś z tym zrobić” – powiedziałam. „Twoja matka mnie nie szanuje.” Ale on tylko wzruszył ramionami. „To tylko Anna” – odpowiedział.

Z każdym dniem czułam się coraz bardziej osamotniona. Moje dzieci zaczynały zauważać napiętą atmosferę w domu. „Mamo, dlaczego babcia jest taka niemiła?” – zapytała moja córka pewnego dnia.

Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Czułam się uwięziona w sytuacji bez wyjścia. Wiedziałam, że muszę coś zmienić, ale nie wiedziałam jak. Anna miała nad nami zbyt dużą władzę.

Z czasem zaczęłam unikać spotkań z teściową. Ale ona zawsze znajdowała sposób, by się pojawić i przypomnieć mi o moim „szczęściu”. Czułam się jak w pułapce bez wyjścia.

Moje małżeństwo zaczynało się rozpadać pod ciężarem tej sytuacji. Piotr i ja coraz częściej się kłóciliśmy. Wiedziałam, że muszę podjąć decyzję dla dobra moich dzieci i siebie samej.

Pewnego dnia spakowałam walizki i wyprowadziłam się z dziećmi do mojej mamy. Wiedziałam, że to nie jest rozwiązanie idealne, ale musiałam zrobić coś dla siebie i moich dzieci.

Nie wiem, co przyniesie przyszłość. Ale wiem jedno – nie pozwolę już nikomu traktować mnie jak służącej we własnym życiu.