„Dość tych Zielonych! Dajcie mi Steka albo Wychodzę!”

Oliwier zawsze uważał się za prostego człowieka o prostych upodobaniach. Zimne piwo, mecz piłki nożnej i soczysty stek na talerzu – to wszystko, czego potrzebował do szczęścia. Aż do momentu, gdy w jego życiu pojawiła się Maja ze swoim zaraźliwym uśmiechem i lodówką pełną warzyw, których nazw nie potrafił wymówić. Początkowo podziwiał jej poświęcenie dla zdrowia i dobrego samopoczucia. Nawet próbował dołączyć, zamieniając swoje ukochane burgery na wegetariańskie kotlety i frytki na chipsy z jarmużu. Ale tygodnie zmieniały się w miesiące, a pragnienie Oliwiera do solidnego kawałka mięsa stawało się coraz silniejsze.

Maja z kolei była zagorzałą zwolenniczką ruchu zdrowego odżywiania. Jej kanał na Instagramie był świadectwem jej poświęcenia, pełen kolorowych misek sałatek, smoothie i okazjonalnego tosta z awokado. Głosiła korzyści swojej diety każdemu, kto chciał słuchać, zwłaszcza Oliwierowi. Wierzyła, że z czasem i cierpliwością może przekształcić go w entuzjastę zielonego jedzenia, tak jak ona.

Ale Oliwier był człowiekiem na krawędzi. Każdego ranka patrzył na swoje śniadanie z puddingiem z nasion chia lub tofu scramble z poczuciem przerażenia. Obiady były jeszcze gorsze, z Mają pakującą mu pojemniki z sałatką z komosy ryżowej czy zupą z soczewicy. Doceniał jej starania, naprawdę, ale jego ciało krzyczało o coś bardziej konkretnego.

Punkt krytyczny nadszedł pewnego typowego wtorku. Oliwier siedział przy biurku, z burczącym żołądkiem, gdy szturchał pojemnik z makaronem z cukinii, który Maja przygotowała mu z miłością. Wtedy podjął decyzję. Potrzebował steka, i to natychmiast. Wymykając się z biura, skierował się prosto do najbliższej restauracji ze stekami, miejsca, gdzie sałatki były dodatkami, a nie daniami głównymi.

Stek był wszystkim, o czym marzył – soczysty, pełen smaku i co najważniejsze, bez warzywa na widoku. Oliwier wrócił do biura, z zaspokojonym głodem, ale z ciężkim sercem. Wiedział, że tak dalej być nie może. Skradanie się za plecami Mai nie było rozwiązaniem, ale myśl o konfrontacji z nią na temat jego potrzeb dietetycznych wypełniała go lękiem.

Nieunikniona rozmowa nastąpiła szybciej, niż się spodziewał. Maja znalazła paragon z restauracji w jego kieszeni i rozczarowanie w jej oczach było namacalne. Usiedli, aby porozmawiać, ale przepaść między nimi wydawała się nie do pokonania. Oliwier próbował wyjaśnić swoją potrzebę bardziej zrównoważonej diety, która obejmowałaby okazjonalne dania mięsne. Maja, czując się zdradzona przez jego sekrety, nie mogła zrozumieć, dlaczego nie mógł w pełni zaangażować się w zdrowszy styl życia dla ich wspólnej przyszłości.

Kłótnia nasiliła się, a obie strony były zbyt zakorzenione w swoich przekonaniach, aby znaleźć wspólny grunt. W końcu odmowa Oliwiera rezygnacji z mięsa i naleganie Mai na roślinny styl życia okazały się być punktem krytycznym. Rozstali się, ofiarami różnic dietetycznych, na które żadne z nich nie było gotowe do kompromisu.

Oliwier znalazł się sam, siedząc w swoim teraz znacznie cichszym mieszkaniu, ze stekiem na talerzu, ale z ciężarem na sercu. Zastanawiał się, czy mogło być inaczej, czy istniał sposób, aby mogli się spotkać w połowie drogi. Ale gdy ugryzł swoją kolację, zdał sobie sprawę, że niektóre podziały są zbyt szerokie, aby je przekroczyć, nawet z najlepszymi intencjami.