„Mamo, Przepraszam, że Się Urodziłam. Ale To Nie Moja Wina. Wkrótce Odejdzę i Już Mnie Nie Zobaczysz”: Emilka Rozpłakała Się
Pierwszy dzień szkoły Emilki miał być radosnym wydarzeniem. Jej mama, Ania, kupiła jej piękny bukiet kwiatów i spędziła poranek starannie zaplatając jej włosy. Gdy szły do szkoły, Emilka trzymała mamę za rękę mocno, czując mieszankę ekscytacji i nerwowości. Chciała, żeby mama była z niej dumna.
Ale nawet w ten wyjątkowy dzień Emilka nie mogła pozbyć się uczucia, że coś jest nie tak. Uśmiechy Ani wydawały się wymuszone, a jej oczy nosiły ciężar, którego Emilka nie mogła zrozumieć. Gdy dni zamieniały się w tygodnie, Emilka zauważyła, że mama coraz częściej wpada w złość. Małe błędy, jak rozlanie mleka czy zapomnienie o posprzątaniu zabawek, kończyły się krzykami Ani.
Emilka starała się być dobrą córką. Pilnie odrabiała lekcje, pomagała w domowych obowiązkach i zawsze starała się unikać kłopotów. Ale bez względu na to, co robiła, nigdy nie wydawało się to wystarczające. Złość Ani była stałą obecnością w ich domu, rzucając cień na każdą chwilę.
Pewnego wieczoru, po szczególnie surowym skarceniu za przypadkowe stłuczenie talerza, Emilka nie mogła dłużej powstrzymać łez. Pobiegła do swojego pokoju i zakopała twarz w poduszce, szlochając niekontrolowanie. Nie rozumiała, dlaczego mama zawsze jest na nią zła. Kochała swoją mamę i pragnęła tylko ją uszczęśliwić.
Następnego ranka Emilka obudziła się z opuchniętymi oczami i ciężkim sercem. Postanowiła napisać list do mamy, mając nadzieję, że może to pomoże jej zrozumieć, jak się czuje.
„Droga Mamo,
Przepraszam, że się urodziłam. Wiem, że mnie nie kochasz i przepraszam za wszystko, co zrobiłam, że jesteś na mnie ciągle zła. Staram się być dobra, ale nigdy nie wydaje się to wystarczające. Chciałabym móc cię uszczęśliwić.
Wkrótce odejdę i już mnie nie zobaczysz. Może wtedy będziesz szczęśliwsza.
Kocham Cię,
Emilka”
Emilka zostawiła list na kuchennym stole przed pójściem do szkoły. Miała nadzieję, że gdy Ania go przeczyta, zrozumie ile bólu sprawia swojej córce.
Kiedy Ania znalazła list później tego dnia, poczuła ukłucie winy, ale szybko je odrzuciła. Miała swoje własne problemy i frustracje i nie miała energii na zajmowanie się emocjami Emilki. Zgniótła list i wrzuciła go do kosza.
Dni zamieniały się w tygodnie, a smutek Emilki pogłębiał się. Czuła się niewidzialna we własnym domu, jak duch nawiedzający korytarze. Jej oceny zaczęły spadać, a ona wycofała się od przyjaciół w szkole. Ciężar złości mamy był dla jej małych ramion zbyt wielki do udźwignięcia.
Pewnego zimowego wieczoru, po kolejnej kłótni z Anią, Emilka podjęła decyzję. Spakowała małą torbę z kilkoma ubraniami i kilkoma ukochanymi rzeczami i wymknęła się z domu, gdy mama była zajęta oglądaniem telewizji.
Emilka błąkała się po ulicach bez celu, nie wiedząc dokąd pójść ani co zrobić. Czuła się zagubiona i samotna, ale nie mogła znieść myśli o powrocie do domu. Znalazła ławkę w parku i usiadła na niej, drżąc w zimnym nocnym powietrzu.
Gdy godziny mijały, myśli Emilki stawały się coraz mroczniejsze. Zastanawiała się, czy ktoś w ogóle zauważyłby jej zniknięcie na zawsze. Świat wydawał się okrutnym miejscem i nie wiedziała jak długo jeszcze może to wytrzymać.
W końcu historia Emilki nie miała szczęśliwego zakończenia. Stała się kolejną zagubioną duszą w świecie, który zawiódł ją ochronić. Jej nieobecność przeszła niezauważona przez wielu, ale dla tych, którzy ją znali, wspomnienie małej dziewczynki z zaplecionymi włosami i smutnymi oczami pozostanie jako przejmujące przypomnienie o bólu skrywanym za zamkniętymi drzwiami.