Między gniewem a zazdrością: Gorzki smak przeszłości

Drzwi trzasnęły z hukiem, aż podskoczyłam na kanapie. Krzysztof rzucił klucze na półkę, nawet nie patrząc w moją stronę. W milczeniu zaczął zdejmować płaszcz, a potem buty, jakby każdy ruch sprawiał mu ból. To zupełnie do niego niepodobne — zwykle po pracy przychodził do mnie, całował w czoło i pytał, co na obiad. Dziś jednak czułam w powietrzu coś ciężkiego, jakby burza miała zaraz wybuchnąć.

— Co się stało? — zapytałam ostrożnie, próbując nie zabrzmieć zbyt natarczywie.

Nie odpowiedział od razu. Przeszedł przez salon, usiadł ciężko na fotelu i przez chwilę wpatrywał się w ścianę. W końcu westchnął głęboko.

— Ola wychodzi za mąż — powiedział cicho, niemal szeptem.

Zamarłam. Ola — jego była narzeczona. Ta sama, o której czasem wspominał z nostalgią, choć zapewniał mnie, że to już zamknięty rozdział. Poczułam ukłucie w sercu, ale starałam się zachować spokój.

— I co z tego? — spytałam, starając się brzmieć neutralnie.

Krzysztof spojrzał na mnie z mieszaniną gniewu i rozpaczy.

— Jak to co? Po tylu latach… Ona… Ona naprawdę to zrobi. Z kimś innym. — Jego głos był pełen goryczy.

Przez chwilę nie wiedziałam, co powiedzieć. W mojej głowie zaczęły kłębić się myśli: Czy on wciąż coś do niej czuje? Czy ja jestem tylko pocieszeniem po niej? Czy nasze małżeństwo to dla niego nagroda pocieszenia?

— Krzysiek, przecież jesteśmy razem. To ty wybrałeś mnie — powiedziałam cicho.

On jednak tylko pokręcił głową.

— To nie tak… Po prostu… Nie wiem, czemu to tak boli. Myślałem, że już mi przeszło. Ale jak zobaczyłem jej zdjęcie z pierścionkiem… — urwał i schował twarz w dłoniach.

Wstałam i podeszłam do niego. Położyłam mu dłoń na ramieniu, ale on odsunął się lekko. To bolało bardziej niż jego słowa.

— Krzysztof, czy ty żałujesz, że jesteśmy razem? — zapytałam drżącym głosem.

Spojrzał na mnie zaskoczony.

— Nie! Nigdy! Po prostu… To wszystko wróciło. Te wspomnienia, plany… Myślałem, że będziemy razem do końca życia. A teraz ona zaczyna nowe życie beze mnie.

Poczułam łzy napływające do oczu. Próbowałam zrozumieć jego ból, ale jednocześnie czułam się zdradzona przez jego emocje. Przecież to ja byłam jego żoną! To ze mną miał budować przyszłość!

— A ja? Ja jestem tylko tłem? — wyszeptałam.

Krzysztof zerwał się z fotela.

— Nie mów tak! Kocham cię! Ale nie mogę udawać, że nic nie czuję. Przeszłość nie znika tylko dlatego, że się jej nie chce pamiętać!

W tej chwili usłyszałam dźwięk telefonu. Spojrzałam na ekran — wiadomość od mojej mamy: „Jak tam u was? Wszystko dobrze?”

Chciałam odpisać „tak”, ale przecież nic nie było dobrze. W naszym domu unosiła się atmosfera zdrady i żalu, której nie potrafiłam rozproszyć.

Krzysztof wyszedł do kuchni. Słyszałam, jak nalewa sobie whisky do szklanki. Nigdy wcześniej nie pił sam wieczorem. Zawsze powtarzał, że alkohol to dla ludzi szczęśliwych albo bardzo nieszczęśliwych.

Usiadłam na kanapie i zaczęłam analizować nasze życie krok po kroku. Poznaliśmy się przypadkiem na uczelni — on był wykładowcą gościnnym, ja studentką ostatniego roku psychologii. Od początku czułam między nami chemię, choć wiedziałam o jego przeszłości z Olą. Byli razem siedem lat, planowali ślub, ale coś się rozpadło. Krzysztof mówił wtedy: „To już zamknięte drzwi”. Czy naprawdę?

Wrócił do salonu z kieliszkiem w dłoni i usiadł naprzeciwko mnie.

— Przepraszam — powiedział nagle. — Nie powinienem tak reagować. To niesprawiedliwe wobec ciebie.

— Chcę tylko wiedzieć jedno — przerwałam mu. — Czy gdyby Ola dziś zadzwoniła i powiedziała: 'Zostaw wszystko i wróć do mnie’, co byś zrobił?

Zamilkł na dłuższą chwilę. Widziałam walkę na jego twarzy — między lojalnością wobec mnie a sentymentem do przeszłości.

— Nie wiem — wyszeptał w końcu.

To było jak cios prosto w serce. Wstałam i poszłam do sypialni, zostawiając go samego z jego myślami i whisky.

Leżałam na łóżku i patrzyłam w sufit. Próbowałam sobie przypomnieć wszystkie chwile szczęścia z Krzysztofem: nasze pierwsze wspólne wakacje nad morzem, wieczory przy filmach, śmiech przy gotowaniu obiadu… Czy to wszystko było prawdziwe? Czy byłam tylko „planem B”?

Noc była długa i bezsenna. Słyszałam jego kroki za drzwiami sypialni, potem ciszę i szelest pościeli na kanapie w salonie. Każde z nas zamknięte we własnym świecie rozczarowań i lęków.

Rano spotkaliśmy się w kuchni. Krzysztof wyglądał na zmęczonego i przybitego.

— Musimy porozmawiać — zaczął cicho.

Skinęłam głową.

— Wiem, że cię zraniłem. Ale musisz mi uwierzyć: kocham cię i chcę być z tobą. Tylko czasem przeszłość wraca mocniej niż bym chciał…

Patrzyłam na niego długo. Chciałam mu wierzyć, ale gdzieś głęboko we mnie tliła się niepewność.

— Może powinniśmy pójść razem do terapeuty? — zaproponowałam nieśmiało.

Krzysztof uśmiechnął się smutno.

— Może masz rację…

Dziś minęło kilka dni od tamtego wieczoru. Nadal czuję ukłucie niepokoju za każdym razem, gdy widzę jego zamyślone spojrzenie albo gdy dzwoni telefon i widzę nieznany numer. Zastanawiam się: czy można naprawdę zamknąć przeszłość? Czy miłość to tylko wybór tu i teraz, czy też cień dawnych uczuć zawsze będzie nam towarzyszył?

Czasem myślę: czy jestem wystarczająco silna, by walczyć o naszą przyszłość? A może są pytania, na które nigdy nie dostaniemy odpowiedzi?